poniedziałek, 29 grudnia 2014

XIV rozdział


-        Ala!! Potterowie przyjechali!
-        Już idę Hermiono! – odkrzyknęła Alicja i wstała z łóżka z lekkim ociąganiem. Przechodząc spojrzała w lustro. No w końcu poznam bliżej TEGO Harrego Potter i jego rodzinę. Widziała się z nim już, ale tylko przelotem. Teraz mają poznać się bliżej. Ma też poznać jego dzieci. Cóż, nie podoba się to jej. Nie chce nikogo zmuszać do przyjaźni. O, tak. Zachować zdrowy i chłodny dystans.
W tym samym czasie na dole Hermiona ściskała i witała się z każdym gościem, który przekraczał jej próg, zapraszając jednocześnie do salonu. James, Albus i Lily usiedli na swoim stałym miejscu tuż obok Rose i Hugo, nie czekając na dorosłych. Lily już otwierała usta by coś powiedzieć, gdy Hermiona zakomunikowała zebranym:
-        Kochani, przedstawiam wam… Alę Brylską.
Do pokoju delikatnie i cicho niczym skradająca się puma weszła niewysoka szatynka ubrana w luźne spodnie i bokserkę. Włosy kaskadą okalały jej spuszczoną głowę rzucając cień na twarz. Wyraźnie była zawstydzona i speszona. Zaciekawiła go. Nawet bardzo. Chciał aby pokazała swoją twarz. Nie wiedział czym jest to uczucie. Nie czuł go nigdy wcześniej. W tej samej chwili gdy to pomyślał Alicja podniosła głowę i odgarnęła je z twarzy. Pierwsze co zobaczył to były jej oczy… Zielone i błyszczące niczym dwa szmaragdy. I chłodny, blady uśmiech. Z otępienia wyrwał go głos brata i siostry:
-        Cześć!
-        Cześć. – odpowiedziała Alicja przyglądając się rodzeństwu z zaciekawieniem.
-        Ja mam na imię James. – powiedział wstając wyższy z chłopców i dodał – To mój brat Albus, a to Lily, nasza siostra.
-        No dobra, skoro się wszyscy znamy, to chodźmy zjeść – przerwał młodych Ronald.
-        Braciszku… - zaczęła Ginny i dodała: Cześć, Alicjo. Miło mi cię poznać. Harry dużo mi mówił o tobie.
-        Mnie o pani również…
-        Mów mi Ginny. Mów nam po imieniu. Nie jesteśmy tacy starzy…
-        No mów za siebie, kochanie – Harry znacząco pogłaskał się po czuprynie.
-        Dobrze, chodźmy zjeść. – powiedziała szybko Hermiona, chyba obawiając się Rona.
Wyszli do ogrodu. Słońce chyliło się ku zachodowi, oświetlając przedmieścia Londynu cudownym, czerwonym blaskiem. Alicja stała chwilę zapatrzona i nawet nie zauważyła, że wszyscy już usiedli. Nie zauważyła nawet, że ktoś baczniej jej się przygląda. Po dłuższej chwili podeszła do stojącej na środku ogrodu drewnianej altanki – dzieła ojca Rona i jego brata, George`a. Pani domu pozapalała magiczne lampiony w kształcie elfów, które unosiły się po ogrodzie dając przyjemne i nastrojowe światło, które oświetlało najcudniejsze desery. Wszystkie przygotowane przez nią samą. Nastolatka sama nie wiedziała co zjeść. Nie miała też na to wszystko zbytniej ochoty.
-        Sądzę, że młodzież może odejść od stołu. Jestem pewien, że mają mnóstwo do omówienia z nową koleżanką. – powiedział Ron, spoglądając na dzieci i ratując je tym samym od śmiertelnej nudy.
-        Tylko chwilkę, niedługo się zbieramy. – dodała Ginny biorąc ze stołu dzbanek z sokiem dyniowym.
-        Dobrze – młodzi Potterowie odpowiedzieli matce chórem i poszli razem z kuzynostwem i Alicją na górę do pokoju Weasley`ów.
Alicja nie wchodziła do ich pokoju. Uważała, że to niestosowne. Pokój był dosyć duży i przestronny. Okna wychodziły na niedaleki las i jezioro, które zupełnie niewzruszone przez wiatr odbijało nieśmiały księżyc. Drewniana podłoga przykryta była bordowym dywanem, a dwa metalowe łóżka przykryte były kapami z godłem Gryffindoru. Przy drzwiach stały jeszcze niewypakowane kufry, a na komodach stało mnóstwo ruchowych zdjęć z których spoglądały roześmiane czarno- i rudowłose dzieci.
-        Siadajcie.
-        Rose… Chociaż tutaj nam nie wydawaj poleceń. Wiemy. – Albus uśmiechnął się do kuzynki.
-        Opowiesz nam coś o sobie? – Lily uśmiechnęła się przyjaźnie do jeszcze stojącej Alicji. -  Siadaj koło mnie.
-        Mam na imię Alicja, niedługo skończę 15 lat. I chyba pójdę na III rok nauki w Hogwarcie. Nic nie umiem, nie znam żadnych zaklęć. Ale liczę, że się nauczę chociaż nadal dla mnie jest to wszystko dziwne i niezwykłe. Sama nie wiem co o tym myśleć.
-        Spokojnie, obiecaliśmy naszym rodzicom że się tobą zaopiekujemy. Poznasz Norę i resztę naszej gromadki.  A potem pobawisz się na weselu Weasley`ów.
-        Wesele Weasley`ów? – Alicja była zdziwiona i zaciekawiona
-        Tak. Nasza kuzynka Victoire wychodzi za naszego Teddy`ego. Zobacz, to oni. – wytłumaczył jej Hugo jednocześnie biorąc z półki album i otwierając na odpowiedniej stronie.
Z fotografii uśmiechała się do niej szczupła blondynka o magnetyzującym spojrzeniu w niebieskiej sukience trzymająca za rękę szczupłego wysokiego chłopaka o czerwonych włosach i kolczyku w uchu. Ted to chrześniak wujka Harrego, a Victoire to córka brata taty i cioci Ginny – Billa. Są ze sobą od czterech lat, a Ted cały czas ciężko pracował, bo nie chciał pomocy od wujka. Victoire jest w 1/8 wilą, po matce i babce…
-        Co to wila? – wymsknęło się Alicji.
-        No tak… Ona nic nie wie… - Albus złapał się za głowę. – Hugo nie wszystko na raz!
-        Przepraszam. Ale to chyba nie ten etap wtajemniczenia. – Hugo zachichotał – Przepraszam.
-        Nic nie szkodzi, to może… Kiedy ślub?
-        22 sierpnia. Dzień po urodzinach dziadka Teddy`ego i dzień przed urodzinami matki Victoire, cioci Fleur.
-        I tydzień przed naszym powrotem do Hogwartu.
-        Oj Rosie, a ty musisz ciągle o tej szkole? – Lily się nachmurzyła.
-        Dobra, spokój. – James przerwał tą wymianę zdań. – Pamiętajcie żeby wziąć książki.
-        Książki? Oszalałeś? Stary! Są wakacje! – Hugo niczym ojciec mistrzowsko migał się od nauki.
-        Oj Hugo. Książki będą dla Ali. Zapomniałeś? Musimy jej pomóc nadrobić to i owo. – odparł Albus uśmiechając się do dziewczyny.
Alicja była zadowolona. Wszystko szło gładko. Dziwnie łatwo. Ale wtedy o tym nie myślała. Weasley`e i Potterowie najwidoczniej ją zaakceptowali. Nic nie wskazywało by mieli do niej jakieś chłodne podejście. Była nowa. Musieli ją poznać.. Dlatego też przez resztę czasu zadawali jej mnóstwo pytań o starą szkołę, o zainteresowania, o ulubione potrawy(Hugo), o to czy wierzy we wróżby(Lily mimo stalowego spojrzenia Jamesa). Opowiadali o ulicy Pokątnej, o sklepie ich wujka George`a, o tym jak jest w Hogwarcie. Nawet się nie obejrzeli, jak minęła północ i Albus, James i Lily musieli jechać do domu. Ale żadne z nich się tym nie przejęło. Wiedzieli, że mają przed sobą i dla siebie całe wakacje

Gdy jakiś czas później Alicja się kładła do łóżka wiedziała już na pewno, że czeka ją prawdziwa i niezapomniana przygoda…

Obserwatorzy