sobota, 2 listopada 2013

XI rozdział

Ostatni tydzień czerwca obfitował w wydarzenia w życiu każdego z bohaterów. Dzieciaki Potterów i Weasleyów zdawały ostatnie egzaminy przed wakacjami. Egzaminy im jakoś poszły, ale byli wyjątkowo niepocieszeni faktem iż, nie dowiedzieli się nic w sprawie tajemniczych pojawień rodziców. Nawet Neville jakoś sobie radził. Nikt nie dowiedział się o tym co się wydarzyło, więc jego reputacja była nadal nienaruszona. Był wdzięczny dzieciakom za umiejętność trzymania języka za zębami. No cóż. Dostał ostrą reprymendę od Harry`ego, ale jakoś się nią nie przejął. Wiedział, że nikt nie czuje tego bólu co on. Nikt. Nie pomyślał o tym, że tak naprawdę nie jest sam w swym bólu. Była osoba, która czuła to samo. Nadal mimo upływu czasu…
***
Życie Alicji z pozoru wyglądało tak samo. Jednak tak naprawdę zmieniło się wszystko. Była bardziej przygaszona, pochmurna i smutna. Niektóre rzeczy robiła mechanicznie. Zdała ostatnie sprawdziany i w końcu mogła pożegnać mury szkoły. Zwyczajnej szkoły. Od września idzie do Hogwartu. Ale najpierw musi się tyle nauczyć! Nadal nie wie czy pójdzie do pierwszej czy do trzeciej klasy. I jeszcze pakowanie. Praktycznie musi zabrać wszystko. Przecież za niecałe trzy dni przyjadą ONI. Tak ich określała. Jej nowa, „zastępcza” rodzina. Zna ich rodziców. Okazali się naprawdę cudownymi ludźmi. Wujek Ron mówi czasami dziwne rzeczy, zupełnie bezmyślnie – ale to naprawdę porządny człowiek. Wszyscy chcą jej pomóc. Dziękowała im za to, ale i tak czuła się źle. Mieszkać u obcych ludzi? Nowa szkoła? Jak sobie poradzi? I najważniejsze, co odpowie Hermionie, Minerwa McGonagall?
***
Stanęła przed gargulcem, który po usłyszeniu hasła zaczął się piąć w górę ukazując kamienne schody. Zatrzymała się dopiero przed dębowymi drzwiami i delikatnie zapukała.
-        Proszę! Ach, witaj Hermiono – dyrektorka uśmiechnęła się do swojej ulubionej byłej uczennicy.
-        Dobry wieczór pani Dyrektor. Mam nadzieję, że nie za późno na wizytę?
-        Ależ, nie.. Wiem co cię sprowadza. A raczej kto. To była głośna sprawa. I przykra.
-        Zgadzam się z panią. I faktycznie, chodzi mi o nią. Czy ma pani dla niej jakąś propozycję?
-        Hmm…  Dziewczynka ma lat 15. Fizycznie jest rozwinięta na tyle aby udać się do klasy trzeciej… Ale ona nie wie kompletnie nic. Nie opanowała nawet podstaw…
-        Sądziłam, że można by jej dać lekcje w wakacje, aby nadrobiła to co jej zabrano. Proszę uwierzyć, jest bystra i wyjątkowo zdolna. –weszła z zdanie Hermiona
-        Jeżeli ty tak mówisz… Ufam twojej opinii. A ty co myślisz Albusie? – Minerwa odwróciła się w stronę obrazu dobrotliwego staruszka.
-        Kochana, uważam że pani Weasley ma całkowitą rację! I dodam iż nie można jej karać wysyłając do pierwszorocznych. Góruje nad nimi prawie pod każdym względem.  Niewątpliwie jest bystra i inteligentna, patrząc na jej matkę…
-        Jest jeden mały problem, o którym muszę powiedzieć. Otóż Alicja ma problem z magią. Jest kompletnie nieskoordynowana. Dodatkowo ta jej zupełnie nie słucha…
***
W tym samym czasie, w pokoju wspólnym Gryfonów Lily robiła coś, co na pewno nie spodobałoby się Jamesowi. Gdyby nie to ,iż sam ją o to poprosił.
-        Ale to będzie ostatni raz! – zaperzył się chłopak przeczesując kruczoczarne włosy.
-        Oczywiiiiście braciszku… - ironicznie odparła siostra dopijając herbatę.
Po chwili zamieszała resztką po czym szybko odwróciła filiżankę do góry dnem na spodek. Czekali odpowiednią chwilę po czym spokojnie ją odwróciła
-        To wygląda jak parasol… - stwierdził James
-        To nie jest na pewno parasol… To jakaś… Jakaś…jakaś… - Lily nie potrafiła dokładnie określić co widzi
-        A nie przypomina wam to ośmiornicy? Patrzcie… Głowa… Ręce… - zaczęła Rose
-        Ośmiornica ma macki… AUĆ! – wtrącił Hugo dostając przy tym gazetą w głowę.
-        W sumie… Może Rose ma rację. Co mówi twoja „mądra” książka o niej?
Lily przewertowała w szukaniu odpowiedniej strony. Gdy znalazła odczytała fragment tekstu:
-        „…znak OŚMIORNICY ukazany w czasie wróżenia oznacza niebezpieczeństwo, które…”
-        Ale jakie?
-        Jest dalej napisane, że to niebezpieczeństwo może się objawiać w różny sposób. Możesz iść i spaść ze schodów...
-        Albo nadchodzi coś poważniejszego… - odezwał się jak dotąd milczący Albus.
-        Co masz na myśli? – spytała Rose
-        Może wojna? Kto to wie? Wiadomo, rodzice nic nie powiedzą bo nie chcą nas martwić…
-        Bracie, nawet tak nie mów… Ojciec wspominał jak było ciężko kiedyś… Zanim się urodziliśmy…
-        No tak, ale był jeden półgłówek który chciał objąć władzę nad światem?
-        Jak na razie dwóch, oczywiście mówię o w miarę współczesnych czasach…
-        Mam nadzieję Albusie, że się mylisz… - Lily spojrzała na brata ze smutkiem w oczach
***
Cichy trzask aportacji przed bramą Hogwartu obwieścił pojawienie się podstarzałego jegomościa. Severus Snape pojawił się w szkole tylko ze względu na prośbę Albusa Dumbledore`a. Nie wyglądał na zadowolonego… Zresztą czy on kiedykolwiek był zadowolony? Miał się do tego spotkać z tą wszystko wiedzącą Granger.. TFU! Weasley… Że ją ktoś chciał! W sumie… Dobrali się jak ślepy z kulawym. Ona zarozumiała, ale jednocześnie diabelnie inteligentna, on – rudy, zawsze w cieniu Wybrańca… W sumie podobno miłość jest ślepa. Prychnął, pokręcił głową i ruszył w stronę oświetlonego zamczyska.
-        Proszę!
-        Witam, Pani Dyrektor… - Snape wszedł witając się głośno z McGonagall, Hermionę natomiast obdarzając łaskawie lekkim, wręcz niezauważalnym skinieniem głowy.
-        Severusie! Sprowadziłem cię, bo wiem że tylko ty potrafisz przyrządzić „braciandum magicales sinceritatem”
-        Oczywiście, że potrafię Albusie. Jestem przecież…
-        …Mistrzem Eliksirów, tak wiemy. Chodzi o Alicję. – przerwała mu Hermiona patrząc hardo w jego oczy.
-        Pan.. Weasley! Widzę, że przez te lata nic się nie nauczyłaś… Jesteś taka sama jak zawsze. Zawzięta i butna…
-        Severusie! Przestań ją ganić, nie ma 15 lat… I nie jest już twoją uczennicą! – dyrektorka przerwała jego monolog.
-        Oczywiście pani dyrektor. – odparł, posyłając jadowite spojrzenie brązowowłosej. – Zrobię ten wywar. Żaden problem.  Dziewczyna będzie go musiała brać codziennie przez miesiąc…
-        Miesięc?! – zdziwiła się dyrektorka.
-        …rano i wieczorem. I wyprzedzając pytania. Eliksir nie ma żadnych skutków ubocznych. No chyba, że halucynacje, wymioty, gorączka, ból całego ciała…
-        Żartuje pan profesor?! Ona ma 15 lat!
Prawdę mówiąc, Severusa Snape`a denerwowanie Hermiony zaczęło bawić, ale był profesjonalistą w każdym calu i odpowiednio to ukrył.
-        Ja nigdy nie żartuję. Jeśli państwo pozwolą to  ich opuszczę i zabiorę się od razu do pracy.
-        Skoro musisz Severusie… Myślałem, że zostaniesz na herbatkę! – Albus uśmiechał się promiennie z obrazu.
-        Przykro mi, sam wiesz jak bardzo jestem zapracowanym człowiekiem.
Ukłonił się po czym bez słowa „wyfrunął” z gabinetu łopocząc szatami.
-        Jak jest decyzja, Minerwo?
-        Albusie, wiem o czym myślisz, ale nie. To nie będzie śmieszne! Alicja Brylska od 1 września będzie uczęszczała na III rok. A braki nadrobi tutaj, w szkole na dodatkowych zajęciach. Załatwię to z nauczycielami. Chociaż niech jeden problem zejdzie z barków tej dziewczyny…

Obserwatorzy