niedziela, 4 sierpnia 2013

III rozdział

-        Hermiono? – zwróciła się w stronę swej najzdolniejszej absolwentki – Dobierzesz sobie parę osób i będziecie szukać informacji na ten temat wszędzie gdzie się da. Wykorzystując swą wiedzę i książki. Najlepiej według mnie jakbyś to zrobiła od razu.
Hermiona skinęła głową i zwróciła się w stronę zebranych:
-        Jeśli można, chciałabym aby dołączyła do mnie Luna, Ginny, Neville i Fleur. Zgadzacie się?
Wywołani pokiwali głową. A Dyrektorka zapisując nazwiska kontynuowała:
-        Potrzebowałabym osoby, które mogłyby wyjechać za granicę w poszukiwaniu informacji na temat Dziedzica. Aby popytali, dowiedzieli się co nieco. Chętni?
Momentalnie rękę podniósł Bill. Po chwili dołączył do niego George i Hagrid.
-        Widziałabym tutaj również Madame Maxime – skierowała wzrok w stronę dystyngowanej pół olbrzymki, która pokiwała głową. - Terenem Rumunii zajmie się Charlie Weasley, już się z nim skontaktowałam w tej sprawie. Wyjedziecie za granicę i tam będziecie poszukiwać. Będziecie się dowiadywać wśród czarodziejów. Natomiast Ron, Harry i Artur zajmą się poszukiwaniami na terenie Anglii.
Harry ucieszył się, że będzie miał jakieś zadanie. Zwykle było tak iż zostawał pomijany przy takich zadaniach. Nie rozumiał tego, ale teraz wiedział ,że on był przeznaczony do innych – wyższych celów. Co jednak z tego mu przyszło skoro zło się zamierza odrodzić?
Siedzieli grupkami i ustalali plan swego działania. Minerwa siedziała natomiast z jak zwykle bardzo przejętą Molly i Kingsleyem cicho dyskutując. Molly zadawała jej mnóstwo pytań, najwyraźniej bojąc się  o to co czeka ich wszystkich.
-        Przeglądałam bibliotekę nie raz i nie dwa. Nie przypominam sobie nic takiego co mogłoby nam pomóc. – Hermiona gorączkowo próbowała sobie coś przypomnieć.
-        A dział Ksiąg Zakazanych? Wątpię by ktokolwiek z nas przejrzał go całkowicie… - odezwała się rzeczowo Luna zgarniając włosy w niedbałego koczka.
-        Luna ma rację, powinniśmy zacząć szukać tam. Możemy też przeszperać gabinet dyrektora. Zobacz ile jest tutaj książek! – Ginny poparła dawno nie widzianą przyjaciółkę całym sercem.
-        Hermiono, w Beauxbatons jest biblioteka pełna książek! Madame Maxime na pewno się zgodzi aby któraś z nas tam pojechała i je przejrzała.
-        A może by się zgodziła przesłać je tutaj? Razem byśmy nad tym posiedzieli, by było szybciej. – odezwał się Neville

Harry patrzył na żonę i przyjaciół. Gdzie się podziali ci dorośli ludzie, którzy tam siedzieli parę sekund później. Teraz widział tam tylko znowu te dzieciaki, które ekscytowały się kolejną przygodą. Szturchnął Rona i wskazał na nich głową. Przyjaciel pokiwał tylko głową na znak, że czuje to samo. Po chwili znowu pochylili się nad planami dyskutując cicho.

***

W międzyczasie do domu niczym torpeda wpadła Ala.
-        Mamo, już jestem! – krzyknęła rzucając torbę w przedpokoju. – Nie uwierzysz co się stało! Dostałam 3 z wychowania fizycznego.
-        To świetnie kochanie. – Pani Brylska wyszła z kuchni i przytuliła córkę. – Chcesz naleśniki?
-        Z chęcią. – Alicja się uśmiechnęła i poszła do kuchni za matką.
-        Króliczku, słyszałam, że oddano wam dzisiaj prace klasowe z matematyki. Mogę ją zobaczyć?
Nastolatka się zachłysnęła.
-        Skąd o tym wiesz?
-        Spotkałam Marka. Pokaż mi.
-        Zabiję…
-        Coś mówiłaś?
-        Już, już mamo. – chcąc nie chcąc pomaszerowała do torby i wyciągnęła nieszczęsną pracę, pogniecioną zresztą niemiłosiernie przez wrzucenie jej tam byle jak.
Po chwili podała matce tę nieszczęsną pracę i odsunęła się na bezpieczną odległość. Nie myliła się. Po chwili z domu dało się słyszeć wkurzone wrzaski jej matki.
-        Kolejna jedynka w tym miesiącu! Moja panno moja cierpliwość zaczyna się kończyć! Czy ty chcesz zostać w tej samej klasie na przyszły rok? Twój ojciec się w grobie przewraca widząc co ty robisz. Szlaban!
-        Ale mamo….
-        Żadnego ale! Szlaban na komputer. Po szkole od razu do domu i odbieram ci kieszonkowe!
-        Ale…
-        I żadnych pączków ani innych słodyczy do końca roku!
-        Mamo!
-        Zatrudniam ci korepetytora! Jeszcze dzisiaj ci kogoś znajdę. Od jutra codziennie po lekcjach będziesz się uczyć matematyki. Bez dyskusji. A teraz marsz do pokoju!
Ala spojrzała na matkę i wciągnęła powietrze. Nie pozwoli sobie na płacz. Nie okaże słabości. Słabość jest dla głupców. Wstała i z podniesioną dumnie głową udała się do pokoju. Pani Brylska natomiast usiadła. Musiała uspokoić skołatane nerwy. Gdy się w końcu uspokoiła zaczęła szukać tego nieszczęsnego korepetytora, na którego wyda majątek. Gdy w końcu kogoś znalazła, poszła  poinformować o tym córkę. Nie zastała jej jednak. To znaczy była tam. Ciałem, ale nie duchem. Spała. Jak zwykle. Pani Brylska pokręciła głową, przykryła ją i po prostu wyszła, zostawiając na komodzie kartkę z nazwiskiem korepetytora.

***

Zebranie dobiegło końca grubo po północy. Zmęczeni, ale zadowoleni zaczęli opuszczać gabinet. Potterowie i Weasleyowie również zaczęli się zbierać, lecz zatrzymała ich dyrektorka.
-        Harry, moglibyście zostać jeszcze chwilę? Pan Minister i ja chcielibyśmy z wami porozmawiać.
-        To pilne pani dyrektor? – spytała Ginny
-        Tak. To nie może czekać… - stara profesorka spojrzała na nią przepraszająco.
-        Oczywiście. – powiedział Harry zdejmując płaszcz i siadając bliżej nich.
-        Drodzy państwo zaszły pewne niespotykane i nadal przeze mnie niezrozumiane okoliczności. I uważam, że powinniście wiedzieć wcześniej… Severus Snape żyje.

W tym momencie nastała cisza. Wszyscy zgromadzeni byli w szoku. Nikt się nie poruszył. Ale była na to przygotowana.
- Jakim cudem? – Hermiona odezwała się rzeczowo
- Severus przeczuwał, że takie coś może się wydarzyć. Brał w najgorętszym okresie eliksir niwelujący działanie jadu. I uciekł. Dlatego nie znaleziono ciała. A my…
- …myśleliśmy, że Śmierciożercy je porwali i zniszczyli. – odezwał się cicho Harry.
- Dokładnie. Nie chciał się ujawniać, bo wiedział że Lord Voldemort wie o nim wszystko, łącznie z tym co czuł do twojej matki i bał się, że zostanie to jakoś wykorzystane przeciwko tobie, przeciwko nam. A potem było mu dobrze w samotności i nie odczuwał potrzeby ujawnienia się.
- Więc dlaczego teraz? – Ron spytał patrząc na McGonagall nadal lekko czerwony.
- Albus go namówił, nie mam pojęcia jak się dowiedział, ale go znalazł i namówił do powrotu na stanowisko nauczyciela eliksirów.
-  Kiedy mogę się z nim spotkać? – ponownie odezwał się Harry.
-  Witaj Potter. – odezwał się jak najbardziej żywy, jednakże oprószony siwizną Snape wchodząc do gabinetu i patrząc w jego zielone oczy – Tylko się nie roztkliwiajmy, to tylko ja, Stary Nietoperz. Nic nadzwyczajnego. Granger, nie becz!
-  Weasley. – poprawiła starego profesora przez łzy Hermiona
-   A czy to ważne? Granger, Weasley. Jeden pies – warknął Książę Półkrwi prostując się dumnie.

Obserwatorzy