„…Wszystko
się w końcu ułoży. Kocham Cię! Mama.”
Po
raz setny czytała list od matki. Kolejny z więzienia, ale pierwszy odkąd zamieszkała
w domu państwa Weasley. Spojrzała na zegar wiszący na brzoskwiniowej ścianie. Za
jakieś 30 minut ma wrócić wujek Ron z Rose i Hugo, których będzie miała okazję
w końcu poznać. Wiedziała jak wyglądają. Salon był pełen rodzinnych, ruchomych
fotografii. Podeszła do białej, drewnianej toaletki i przyjrzała się swojemu
odbiciu. Lepiej nie będzie – pomyślała i pomalowała usta bezbarwnym
błyszczykiem. Nie stroiła się zbytnio. Nawet tego nie lubiła. Założyła luźne
spodnie w aztecki wzór i szmaragdową bokserkę. Na sam koniec związała włosy w
wysoki kucyk. Zadowolona zeszła na dół, pomóc krzątającej się do obiadu
Hermionie. Gdy weszła do jadalni oniemiała. Masywny, dębowy stół uginał się pod
ciężarem najróżniejszych potraw. Niektóre widziała pierwszy raz w życiu. A jak
pachniały!
- Jeszcze nie przyjechali, zawołałabym
cię. – powiedziała gospodyni domu uśmiechając się do niej promiennie.
-
Wiem, ale chciałam ci pomóc…ciociu.
-
Nie musisz tak do nas mówić, ustaliliśmy
to…
-
No tak, ale jesteście starsi… - Alicja
zarumieniła się
-
Aż tak z nami źle nie jest. Podaj
serwetki. Są w pierwszej szufladzie od góry. – odparła śmiejąc się Hermiona.
Nastolatka podeszła do
ciemnej, pachnącej drewnem, dębowej komody. Zgodnie ze słowami kobiety w
pierwszej szufladzie istotnie były serwetki, oprócz nich dostrzegła maleńkie
szkarłatne pudełko ominięte szmaragdową wstążką. Zaintrygowało ją, lecz bez
słowa podała to o co była poproszona.
-
Ślicznie wyglądasz…
-
Dziękuję Hermiono – odparła dziewczyna i
dodała – Chyba się jednak przebiorę, bo sądząc po ilości tego wszystkiego
szykuje się małe przyjęcie.
-
Och.. Nie przesadzaj. Po prostu… moje
dzieci wracają. Nie widziałam ich od świąt wielkanocnych. Jak będziesz miała
swoje to sama zobaczysz!
-
Wiem, wiem… Chyba już są! – powiedziała
wyglądając zza firanki i przełykając głośno ślinę.
Istotnie ze srebrnego
forda kombi wysiadł wysoki, rudowłosy mężczyzna i dwójka równie rudych dzieci –
chłopakiem i dziewczyną, którzy po chwili witali się głośno z matką w
przedpokoju, mówiąc jedne przez drugie. Gdy weszli do salonu, stanęli jak
wryci. Alicja zrozumiała – nic im nie powiedzieli. Stali przez parę chwil po
prostu na siebie patrząc i staliby tak dłużej, gdyby nie odezwał się Ronald.
-
Co tak stoicie? Podajcie sobie rączki,
dzieci!
-
Tato! – żachnęła się Rose.
-
Kim ona jest? – spytał chłopak,
uśmiechając się przyjacielsko
-
Nazywam się Alicja Brylska i będę z wami
mieszkać – odezwała się tłumiąc emocje.
-
Aha, a czemu? – odezwała się dziewczyna.
-
To jest moja siostra Rose, a ja jestem
Hugo. Ale pewnie już to wiesz…
-
Wiem, rodzice dużo o was mówili… I z
tego co widzę, wam o mnie zupełnie nic.
Do rozmowy włączyła się
Hermiona, jakby chcąc wszystko uporządkować.
- Alicji mama jest w Azkabanie, za ukrycie
magicznych mocy Alicji, która jest czarownicą półkrwi. Dowiedziała się o tym
zupełnie niedawno i przez przypadek. Spędzi z wami wakacje w Norze, a we
wrześniu pójdzie do Hogwartu.
-
Ekstra! – wyrwało się młodemu
Weasley`owi
-
Możemy coś zjeść? Padam z głodu! –
odezwał się Ron
-
Jadłeś godzinę temu. – Hermiona
spojrzała na niego zdziwiona
-
Wiesz jak te korki zwiększają apetyt?!
Wszyscy się głośno
roześmiali, po czym zasiedli do upragnionego posiłku.
***
-
Tato? Mówisz serio? – James spojrzał w
stronę Harrego znad zupy cebulowej.
-
Tak, kochani… Alicja spędzi z nami w
Weasley`ami wakacje, a następnie pójdzie do Hogwartu. Liczę… eee…. Liczymy, że
jej pomożecie.
-
Spoko! – powiedział Albus mrugając do
Lily.
-
Mówiliśmy serio! – powiedziała Ginny
kręcąc głową z dezaprobatą
-
Postaramy się, szkoda że nas nie
uprzedziliście. – spojrzał przepraszającym wzrokiem na matkę najstarszy Potter.
-
To miała być niespodzianka.
-
…coś niespodziewanego. – mruknęła Lily
-
Coś mówiłaś kochanie? – zainteresował
się ojciec gładząc prawą ręką niesforne, oprószone delikatną siwizną włosy.
-
Mówiłam, że to dla nas wielka
niespodzianka. Nie spodziewaliśmy się… – odparła po czym spokojnie wróciła do
jedzenia.
Albus spojrzał na brata. Oboje dobrze wiedzieli co
Lily miała tak naprawdę na myśli i w ogóle im się to nie spodobało. Szczególnie James był niepocieszony – zdał sobie
sprawę, że będzie musiał smarkuli przyznać rację. Ooo tak… Ona nie da mu
spokoju. Dobrze wiedział, jaka jest uparta, w końcu ma to po matce, jak zwykł
mawiać ich ojciec. Uporczywe myśli naśmiewającej się z niego Lily przerwał mu
głos matki.
-
… idziemy do Weasley`ów na kolację.
Chciałabym abyście poznali od razu Alicję.
-
Dzisiaj?! – wyrwało się Jamesowi zanim
zdążył ugryźć się w język.
-
Tak, skarbie. Szkoda, że nie słuchasz o
czym rozmawiamy. – odpowiedziała matka posyłając mu karcące spojrzenie.
-
Przepraszam mamo, zastanawiałem się co
do tej… - zaczął najstarszy z rodzeństwa
-
…Alicji, braciszku! – weszła mu w słowo
siostra
-
Tak… Alicji – dokończył przez zęby, po
czym kontynuował - Na jakim roku ona się
znajdzie?
-
Pani Dyrektor zadecydowała, że na III, a
to kolejny powód tego byście jej pomogli. Pożyczcie książki, niech się uczy i
nadrobi braki. Ma na to całe wakacje… A może tylko wakacje. – Harry uśmiechnął
się do rodziny
- Pomożemy, możecie na nas liczyć –
zapewnił Albus.
świetny ;**
OdpowiedzUsuń